Związki Polski z morzem sięgają początków naszej państwowości i już wówczas nasi przodkowie obserwowali na wybrzeżu duże, białe ptaki – nazywali je wodnymi jaskółkami, wronkami morskimi, lelkami, gawronami. Określenia mewa użył jako pierwszy nasz zasłużony XVIII-wieczny przyrodnik Gabriel Rzączyński i było ono zapożyczone z niemieckiego. W języku tym Möwe pochodzi od staroniemieckich, dźwiękonaśladowczych mewe, mew, mæw…
Echem tych germańskich nazw są używane do dziś mew w języku angielskim, mouette we francuskim czy też mevo w esperanto. Mewa w polskiej fonetyce nie wydaje się mieć wiele wspólnego z repertuarem głosów tych ptaków, ale ptaki te mają bardzo rozbudowane konotacje kulturowe – związane z barwą ich upierzenia, głosami i miejscem występowania.
Kultura przypisała mewie rolę ikony morskiego wybrzeża, symbolu tęsknoty, nieskazitelnej bieli, która jest faktycznie dominującym kolorem większości znanych nam gatunków mew. Zupełnie biała jest w przyrodzie tylko mewa modrodzioba (w innych językach nazywana „mewą koloru kości słoniowej”). Ta ostatnia rzadko pojawia się w Polsce, ale „biała mewa” jest najpospolitszym „gatunkiem” szyldów nadmorskich kwater, opakowań lodów śmietankowych, znanych w PRL papierosów. Do „białej mewy” wzdycha autor znanej piosenki…
fot. Michał Kucharski (mewa modrodzioba)